List do pisarza

Przyjacielu!

Gdy się pomyśli, ile książek jest już na świecie i ile ich codziennie przybywa, to można wysnuć przypuszczenie, że albo ludzkość z nienawiścią dąży do całkowitej eksterminacji drzew, albo też drzewa, biorąc odwet za odwieczne łupienie gatunku, pragną skolonizować każdy wolny skrawek przestrzeni życiowej człowieka. Znasz mnie i wiesz, że skłonny jestem przychylić się do drugiego wariantu, jako że teorie spiskowe są moim utrapieniem i słabostką. Autorzy – nie wszyscy, Bogu dzięki! – są jedynie bezwolnymi narzędziami w rękach, wybacz – w gałęziach drzew. Nie oczekuj, że odpowiem, w jaki sposób wpływają na owych pisarczyków, produkujących miałkie, a liczne grafomańskie potworki; niestety nie zdołałem zgłębić tematu, gdyż nie dysponuję pełną swobodą poruszania się.

Cóż takiego się wydarzyło, zapytasz? Otóż jeszcze nic. Lecz obawiam się, że tragedia jest jedynie kwestią czasu. Gdziekolwiek bym nie poszedł, towarzyszy mi złowrogi szelest liści. Krzewy, nawet trawy zdają się być w komitywie z drzewami. Nie sposób boso spacerować po parku; źdźbła, ostre niczym maleńkie brzytewki, tną stopy, a gałęzie z wściekłością smagają twarz. Czuję się osaczony! Dziś przyłapałem klon, rosnący na podwórzu przed domem, na zaglądaniu w okna. Ba! Zwykłe kartki szykują zamach na moje życie; to już piąty arkusz, który zapisuję. Poprzednie cisnąłem do kosza, zmiąwszy uprzednio w odwecie, jako że zaplamione zostały krwią z ran na rękach; cięły mnie bezlitośnie, gdy tylko skończywszy pisać, brałem je w dłoń. Wiedzą, że znam prawdę. Zacząłem się bać!

Na domiar złego podejrzewam, że wydawcy również są w spisku. Żywię szczerą nadzieję, że nie z własnej woli, że zostali tajemnym sposobem przymuszeni do wzięcia udziału w akcie zemsty. Zadziwia mnie jednakowoż nierozważna euforia, z jaką księgi – zwłaszcza te marne – są wydawane!

Tak, Przyjacielu! Moim zdaniem, drzewa są po prostu makiaweliczne. W relatywnie krótkim czasie roznoszą chorobę, zwaną – jak się okazuje – niesłusznie, „miłością do literatury”, a zanim obejrzysz się, już połowę przestrzeni w domu o dowolnej powierzchni i kubaturze zajmują książki!

Niezmiernie rad byłbym opinię Twą w opisanej sprawie poznać. Jednocześnie, mając w pamięci nowy zbiór opowiadań, upraszam Cię, Przyjacielu, o chwilę refleksji nad swoim dziełem. Nie przykładaj ręki, ni pióra, do tego podstępnego i okrutnego planu podboju ludzkości!

Twój Oddany

Teodor

P.S. ”Ponoć każdy tekst przyciąć można o połowę…”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz