I jest! Po miesiącach oczekiwań, ponad pięciuset odsłonach (w większości moich, a jakże...), udrękach, nerwach, szantażach, groźbach mniej lub bardziej karalnych - trtrtrtrtr umc, tadam!
JEST!
Pierwszy komentarz. W dodatku - pozytywny!
Dzięki, Bartek ;)
czwartek, 11 kwietnia 2013
Ostatnia kawa
– O, latte macchiato! – Kreator z entuzjazmem godnym prawdziwego smakosza kawy umieścił wkład w ekspresie, beztrosko trzasnął pokrywą i wcisnął przycisk aktywujący proces inteligentnego parzenia kawy, jak ową procedurę zgrabnie określała instrukcja obsługi.
Chwilę później gorący płyn wypełnił szklankę. Maszyna zaczęła krztusić się i parskać, po czym zwieńczyła dzieło grubą warstwą piany.
Kreator uniósł naczynie i krytycznym spojrzeniem zmierzył zawartość. Idealnie rozdzielone warstwy, puszysta, mleczna pokrywa, wzorcowe kolory. Nie było do czego się przyczepić. Znakomity smak, przywodzący na myśl beztroską podróż pośród chmur, utwierdził go w przekonaniu, że zakup maszyny do kawy był jedną z najlepszych decyzji w jego życiu. Ustrojstwo zachęcająco mrugało diodami.
Czytaj dalej...
Chwilę później gorący płyn wypełnił szklankę. Maszyna zaczęła krztusić się i parskać, po czym zwieńczyła dzieło grubą warstwą piany.
Kreator uniósł naczynie i krytycznym spojrzeniem zmierzył zawartość. Idealnie rozdzielone warstwy, puszysta, mleczna pokrywa, wzorcowe kolory. Nie było do czego się przyczepić. Znakomity smak, przywodzący na myśl beztroską podróż pośród chmur, utwierdził go w przekonaniu, że zakup maszyny do kawy był jedną z najlepszych decyzji w jego życiu. Ustrojstwo zachęcająco mrugało diodami.
Czytaj dalej...
Subskrybuj:
Posty (Atom)