afnucy leżał w stercie własnych trocin, a Tymoteuszowi z rany na brzuchu wyłaziła włóczka, którą w panice próbował uporczywie, lecz bezskutecznie, wepchnąć z powrotem. A Pyśka, ta urocza Pyśka… Teodor dyszał ciężko, podpierając ścianę plecami. Dziś nie było łatwo, o nie… Dali się podejść jak… jak dzieci. Trzeba będzie dobrej nitki, by to wszystko pozszywać.
Misiek powoli doczłapał się do krawędzi łóżeczka. Maja spała spokojnie, wykrzywiała buźkę w grymasie, który przy sporej dawce optymizmu można było uznać za uśmiech. Ale była tu, i tej nocy zostanie....
Czytaj dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz