piątek, 7 września 2012

Zbawione trociny

afnucy leżał w stercie własnych trocin, a Tymoteuszowi z rany na brzuchu wyłaziła włóczka, którą w panice próbował uporczywie, lecz bezskutecznie, wepchnąć z powrotem. A Pyśka, ta urocza Pyśka… Teodor dyszał ciężko, podpierając ścianę plecami. Dziś nie było łatwo, o nie… Dali się podejść jak… jak dzieci. Trzeba będzie dobrej nitki, by to wszystko pozszywać. 


Misiek powoli doczłapał się do krawędzi łóżeczka. Maja spała spokojnie, wykrzywiała buźkę w grymasie, który przy sporej dawce optymizmu można było uznać za uśmiech. Ale była tu, i tej nocy zostanie....

Czytaj dalej...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz